wtorek, 23 kwietnia 2019

Małolat - Rozdział 6

- Witaj - szepnął. - Chciałbym cię
przeprosić za swoje zachowanie. Nie umiem wytłumaczyć swojej bezczelności, ale byłbym bardzo szczęśliwy, gdybyśmy mogli zacząć od początku… - przerwał. - Źle… Inaczej… Dobry wieczór. Przyszedłem z tobą porozmawiać. Rozumiem, że nie masz ochoty mnie oglądać, ale jeśli pozwolisz… Ugh… Bez sensu…
Nie wiadomo, który raz Michał powtarzał te słowa, próbując ułożyć sobie w głowie to co miał zamiar powiedzieć. Od dwóch godzin siedział na rynkowym murku.
Z tego miejsca doskonale widział jak dzieciaki wchodzą na zajęcia do pracowni ceramicznej. Przez trzy tygodnie unikał “Porcelanowego Wilka”. Bał się tej strony swojej osobowości, która dawała o sobie znać za każdym razem, gdy znajdował się w pobliżu Zoyi. Jednak mimo usilnych starań, nie potrafił o niej zapomnieć. Było w niej coś takiego, co sprawiało, że po prostu nie mógł. Chciał ją poznać, przebywać w jej towarzystwie, dowiedzieć się jaki jest jej ulubiony kolor, zapach, jaką kawę pije nad ranem i czy w ogóle to robi. Jak żyje na codzień, co ją ciekawi i zachwyca. Co sprawia, że się uśmiecha, a co doprowadza do łez. Interesowało go dosłownie wszystko.
W końcu postanowił zdobyć się na odwagę i poprosić ją o szansę. Nie miał pojęcia czy kobieta się zgodzi, czy mu wybaczy i czy będzie miała ochotę go wysłuchać. Dodatkowo istniało wysokie prawdopodobieństwo, że jest z kimś związana. Mimo wszystko czuł, że musi chociaż zaryzykować.
Nawet nie zauważył, kiedy wybiła
godzina dziewiętnasta. Mali adepci sztuki zaczęli opuszczać pracownię odbierani przez swoich rodziców. Widział swoją siostrę i matkę, ale na szczęście go nie dostrzegły. Odczekał jeszcze pół godziny, po czym powoli skierował się w stronę wejścia. Wziął głęboki wdech i z bijącym sercem nacisnął klamkę. Mały dzwoneczek umieszczony nad framugą brzęknął cichutko gdy tylko otworzył drzwi. Mimo to w pomieszczeniu nikt się nie pojawił. Michał przeszedł przez sklep i stanął w progu sali, w której odbywały się zajęcia.
Zobaczył ją. Była skupiona na ścieraniu resztek gliny ze stołu, więc nie zauważyła go od razu. Dzięki temu miał okazję popatrzeć na nią dłuższą chwilę. Wydawała mu się taka malutka. Jasne kosmyki związała na czubku głowy w byle jaki kok. Pracowała szybko i sprawnie, uwijając się przy sprzątaniu jak mróweczka. Gdy się poruszała, jej długa do kostek, zwiewna spódnica w kolorze karmelu falowała niczym liść na wietrze. Prócz niej kobieta miała na sobie białą, lekką, zapinaną bluzkę z długim rękawem i czarny fartuch roboczy. Ubranie nie było w stanie ukryć należących do niej kształtów. Widać było, że Zoya ma czym oddychać i na czym usiąść, co w połączeniu z wyraźnym wcięciem w talii, nadawało jej figurze ponętny kształt klepsydry. To, że była na boso również nie umknęło uwadze chłopaka. Odkrycie tego faktu nieco go zdziwiło, ale również nie wiedzieć czemu rozczuliło.
Kiedy podniosła wzrok i w końcu dostrzegła swojego obserwatora, początkowe zaskoczenie na jej twarzy szybko zmieniło się w złość.
W momencie, w którym ich spojrzenia się spotkały, Krzemiński poczuł jak jego ciało przechodzi dreszcz. Wszystkie postanowienia, płomienna przemowa z przeprosinami, skrucha, strach i niepewność uleciały z jego umysłu ustępując miejsca instynktowi.
- Znowu ty?! - Warknęła Zoya, chwytając za telefon. - Dzwonię na p…
Nie miała szansy dokończyć swojej wypowiedzi, gdyż ciemnowłosy zbliżył się do niej i wyrywając jej komórkę z dłoni, odrzucił na bok. Gdy dotknął artystkę, łapiąc ją w pasie i przyciągając do siebie był już jednym, wielkim pragnieniem.
Ten pocałunek był zupełnie inny od poprzedniego, który przypominał ledwie muśnięcie. Kobieta zarzuciła mu ręce na szyję. Odczytując to za dobry znak, niebieskooki rozchylił usta i wtedy poczuł dominujący ból. Zoya ugryzła go i wykorzystując jego zaskoczenie, uwolniła się z jego objęć.
- Matka nie nauczyła cię szacunku do starszych, gówniarzu?! - Wrzasnęła.
Cała się trzęsła. To zauważalne drżenie sprawiło, że pomimo bólu Michał zagryzł dolną wargę i uśmiechnął się drapieżnie. Nie był jej obojętny. Widział to w roziskrzonych oczach złotowłosej. Nie mylił się. Już po chwili podeszła bliżej i dotknęła zranionego miejsca opuszkami palców, które on delikatnie pocałował. Następnie złapał ją w talii i unosząc do góry, posadził na ogromnym stole znajdującym się za plecami artystki. Rozchyliła nogi, a wtedy on stanął pomiędzy jej udami i wpił się zachłannie w usta. Rozwiązał fartuch, który miała na sobie, by po chwili zupełnie go ściągnąć. Zoya pogłębiła pocałunek.
Żadne z nich nie zastanawiało się
nad tym co robi. Napięcie, które towarzyszyło obojgu od początku tej nietypowej znajomości sięgało zenitu, wprawiając ich ciała w nerwowe, pełne wyczekiwania wibracje. Całowali się namiętnie, niemal agresywnie, przygryzając sobie wzajemnie wargi i ocierając języki o siebie. Ręce Michała niecierpliwie wędrowały po ciele ceramiczki, rozpinając jej bluzkę i uwalniając dorodny biust ukryty w  koronkowym, półprzezroczystym staniku. Kiedy go chwycił, z gardła Zoyi wyrwał się zduszony jęk. Niebieskooki uśmiechnął się pod nosem i zszedł ustami niżej. Blondynka odchyliła głowę na bok, ułatwiając mu dostęp. Zęby podgryzały skórę na jej szyi, a usta zassały się na niej, tworząc krwistoczerwoną malinkę. Westchnęła w ekstazie. Dłonie chłopaka ściskały jej piersi, a palce pieściły sutki przez materiał biustonosza. Artystka była coraz bardziej podniecona. Koronkowe figi robiły się już całkowicie mokre. Michał wcale nie był w lepszym stanie. Wyraźnie czuła na swoim udzie jak duży i twardy jest jego penis. Dzikość a jednocześnie pewność z jaką dotykał jej ciała siały zamęt w umyśle kobiety. Obłędny zapach jego skóry i zamglone, pełne pożądania spojrzenie sprawiały, że marzyła już tylko o jednym. Kochanek doskonale to wyczuwał. Widział jak z każdą chwilą staje się coraz bardziej głodna. Popchnął ją zdecydowanie na blat stołu jednocześnie zadzierając spódnicę, którą miała na sobie do góry. Następnie zsunął swoje dresowe spodnie wraz z bokserkami do połowy pośladków. Był już u kresu wytrzymałości. Tak bardzo pragnął to zrobić. Złapał brzeg jej majtek i jednym zdecydowanym ruchem pociągnął koronkowy materiał drąc go na strzępy. Chwycił w dłoń swojego nabrzmiałego członka i pocierając go pospiesznie przyglądał się kobiecie leżącej przed nim. Wyglądała tak seksownie. Kok, który jeszcze przed chwilą miała na głowie, rozpadł się zupełnie. Złote pasma włosów były w totalnym nieładzie. Zielone oczy płonęły nieokiełznaną żądzą. Z lekko uchylonych ust raz po raz wydostawał się drżący jęk, a piersi falowały rytmicznie od przyspieszonego oddechu. Wzrok chłopaka powędrował niżej, zatrzymując się na gładkiej, jędrnej cipce, która aż błyszczała od wydzielających się z niej soków. Niewiele myśląc złapał ją pod kolanami i brutalnie przysunął bliżej siebie. Następnie nie czekając na reakcję kochanki, wszedł w nią mocno i gwałtownie. W tym momencie Zoya wydała z siebie krzyk rozkoszy i oplotła nogami biodra partnera. Opierając ręce po obu stronach jej ciała, Michał zawisł nad kochanką i zagryzając dolną wargę, wykonywał płynne, głębokie ruchy. Zoya wyciągnęła dłonie w jego stronę i zaciskając palce na koszulce, przyciągnęła go bliżej siebie. Gdy ich usta ponownie złączyły się w namiętnym pocałunku, przyspieszył nieco tempo. Teraz penetrował ją szybkimi, płytkimi pchnięciami, dysząc przy tym ciężko. Westchnienia i jęki wydobywające się z krtani blondynki dodatkowo go nakręcały. Podobnie jak jej ciasna, mokra pochwa, której mięśnie kurczowo zaciskały się wokół jego penisa. Ponownie podniósł się na przedramionach. Kobieta, którą miał pod sobą była mu całkowicie uległa i tak piękna, że każde spojrzenie na nią zapierało mu dech w piersi. Natomiast Zoya widziała w nim kogoś znacznie więcej niż wyszczekanego gówniarza. Jego napięte rysy twarzy, drapieżny uśmiech i żądza w oczach nie miały w sobie nic z chłopięcej delikatności. Był władczym, pewnym siebie mężczyzną, któremu pragnęła się podporządkować. Każdy jego ruch sprawiał jej niesamowitą przyjemność, a równocześnie patrzył na nią w sposób pełen troski. Wiedziała, że zależy mu na tym by czuła się dobrze. Zbliżenie, które ich połączyło było gorące i pełne namiętności. Wilczyńska pierwszy raz w życiu uległa komuś tylko ze względu na zwierzęce porządnie, które nagle zawładnęło nią całą. Nie pamiętała kiedy ostatni raz kochała się w tak dziki, pozbawiony zahamowań sposób i mało ją to w tej chwili obchodziło. Była jednym wielkim bałaganem. Po chwili poczuła rozchodzący się po całym ciele, silny dreszcz. Zawyła przeciągle przeżywając niesamowicie mocny orgazm. Patrząc na to Michał poczuł, że sam również jest blisko. Nie chciał jednak kończyć w środku. Nie wiedział czy powinien zwłaszcza, że kochali się bez zabezpieczenia. Gdy zrozumiał, że dłużej już nie wytrzyma wyszedł z niej błyskawicznie. Zanim zdążył zareagować, jego nasienie wylądowało na jej spódnicy, brzuchu i piersiach.
Przepraszam! - Miauknął chłopak, oblewając się wściekle czerwonym rumieńcem.
Cała jego pewność siebie wyparowała w oka mgnieniu. Zoya nigdy wcześniej nie widziała go tak zmieszanego. Nie wiadomo czemu bardzo ją to rozczuliło i jednocześnie rozbawiło. Nie mogąc się powstrzymać wybuchła głośnym śmiechem.
Jesteś niemożliwy - wysapała, nie mogąc się uspokoić.
Wstała ze stołu i podchodząc do szafki stojącej pod ścianą chwyciła ręcznik papierowy. Oderwała kawałek i zaczęła się starannie wycierać.
Przez ciebie muszę wracać do domu bez majtek - oznajmiła, siląc się na powagę.
Przepraszam - powtórzył jeszcze bardziej zawstydzony, podciągnąć spodnie.
Kiedy artystka doprowadziła się do jako takiego porządku w milczeniu opuścili pracownię. Stojąc na chodniku, patrzyli przed siebie.
No to cześć - rzuciła beztrosko z zamiarem odejścia.
Poczekaj! - Zawołał za nią tak niepewnym tonem, że musiała się zatrzymać.
Tak? - Ponagliła go, gdy milczał dłuższą chwilę.
U-umówisz się ze mną? - Wyjąkał nieśmiało.
Nie poznawała go. Taki niepewny i przestraszony zupełnie nie przypominał tego charyzmatycznego mężczyzny, który jeszcze nie tak dawno brał ją na stole pracowni ceramicznej.
Słuchaj - westchnęła. - Było naprawdę super, ale nie żyjemy w średniowieczu. Nie zhańbiłeś dziewicy i naprawdę nie musisz mi się od razu oświadczać - powiedziała znowu wybuchając śmiechem.
Następnie odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w swoją stronę. Jednak po chwili, z ciekawości, spojrzała przez ramię w jego kierunku. Stał tam z pochyloną głową i wyglądał tak żałośnie, że Zoya poczuła uścisk w sercu.
Jutro o siedemnastej pod “Porcelanowym Wilkiem” - zawołała. - Nie spóźnij się, młody!
Była wciąż na tyle blisko, by pomimo panującego wokół mroku zobaczyć jak twarz Michała rozjaśnia się w szerokim uśmiechu.
Nucąc pod nosem, blondynka lekkim krokiem skierowała się do domu. Nic nie mogła poradzić na to, że od dawna nie czuła się tak szczęśliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz