piątek, 12 kwietnia 2019

Małolat - Rozdział 3

Klnąc siarczyście pod nosem, Zoya pospiesznie przemierzała rynkowe alejki.
Była już mocno spóźniona i to z jego winy.
I tak będziesz moja” - wciąż słyszała w głowie te słowa wypowiedziane przez chłopaka.
- Co za gówniarz! - mamrotała pod nosem, grzebiąc po kieszeniach w poszukiwaniu zapalniczki.
Oczywiście nie wzięła sobie do serca tego co mówił. Raczej nie mogła się nadziwić nad śmiałością nieznajomego. Nie zdążyła wypalić nawet połowy papierosa, gdy znalazła się przed modną wegańską restauracją, w której umówiła się ze swoim przyjacielem.
Tomasz Lisowski był dla niej jak brat. Znali się od czasów licealnych i byli żywym dowodem na to, że wieloletnia przyjaźń pomiędzy kobietą a mężczyzną jest możliwa.
Szybko zgasiła niedopałek w popielniczce stojącej przed lokalem, po czym weszła do środka. Od razu wypatrzyła postawnego, wysokiego bruneta. Siedział przy stoliku, powoli sącząc bursztynowy trunek. Znając jego upodobania blondynka domyślała się, iż może to być tylko wysokogatunkowy koniak. Gdy mężczyzna ją zauważył odstawił szklankę na blat i powoli wstał
- Spóźnienie się nie jest w twoim stylu - rzekł spokojnie, przytulając przyjaciółkę na powitanie. - Powód musi być bardzo ciekawy i warty wysłuchania.
- Żebyś wiedział - burknęła kobieta, zajmując miejsce po przeciwnej stronie stołu.
- Nie mogę się doczekać, żeby to usłyszeć – odpowiedział Tomasz, uśmiechając się lekko.
Był przystojnym trzydziestopięciolatkem o orzechowych oczach i bystrym spojrzeniu. Zajmował się pisaniem powieści miłosnych, a jego pierwsza książka niedawno trafiła na półki w księgarniach i zdobywała szczyty popularności. Zoya uwielbiała go za poczucie humoru oraz szczerość. Zawsze mogła na niego liczyć. Był przy niej w najcięższych chwilach jej życia, służąc radą i dobrym słowem. Pomimo tego, iż byli rówieśnikami, kobieta czuła się przy nim jak młodsza siostra i tak też była traktowana. Już jako licealista, Tomasz był niezwykle rozważnym człowiekiem, który pomimo duszy romantyka, w życiu kierował się rozumem i rzadko działał pod wpływem emocji. Czyli zupełnie odwrotnie niż jego roztrzepana przyjaciółka, która właśnie w tej chwili relacjonowała mu zaskakującą sytuację, która miała dzisiaj miejsce.
- Nie ogarniam współczesnej młodzieży - westchnął Tomasz, biorąc kolejny łyk trunku. – Był chociaż przystojny? zapytał, szczerząc się złośliwe.
- Bardzo - wypaliła bezmyślnie, przeglądając na kartę win. - To znaczy nie zwróciłam uwagi - poprawiła się błyskawicznie, gdy dotarło do niej co powiedziała.
- Uuuu, Soja wyrwała malolata - zakpił brunet.
- Wiesz co?! - oburzyła się. - Niczego nie zamierzam wyrywać! A tym bardziej dać się wyrwać. Zresztą gówniarz z pewnością tylko sobie ze mnie żartował.
- No nie wiem, nie wiem - zaśmiał się Lisowski. - Całkiem niezła z ciebie foczka.
- Facetowi w twoim wieku nie przystoi nazywanie kobiet „foczkami” - zauważyła kwaśno.
- Taka prawda – odparł Tomasz, wzruszając ramionami.
- Możemy już coś zamówić? - spytała, chcąc zmienić temat. - Od śniadania nic nie jadłam.
Była zdeklarowanym mięsożercą, a do tego kochała nabiał i jajka, zatem menu wegańskiej restauracji jej nie zachwycało, ale jeśli chciała zjeść coś na mieście w towarzystwie Tomasza nie miała wyboru. Od lat był weganinem zarówno pod względem żywienia, jak ideologii. Poza tym zwyczajnie brzydził się jeść gdziekolwiek poza domem. Lokal, w którym się znajdowali był jedynym, do którego miał zaufanie, gdyż należał do jego dobrego znajomego i brunet wiedział, że w restauracji bardzo ostro przestrzega się standardów higieny.
- Normalny człowiek przerywa czasem pracę, aby coś zjeść - skomentował pisarz, przywołując kelnera. - Nie wiem jak możesz żyć o kawie i papierosach, które już dawno powinnaś rzucić.
Zoya przemilczała jego uwagę. Nazywanie jej „Soją” i kazania na temat nałogu były normalne ze strony przyjaciela i kobieta nauczyła się nie przywiązywać do tego wagi. Cóż widocznie nie jestem normalna - odpowiedziała zamiast tego.
Następnie opowiedziała Tomaszowi o koszmarnej randce, która miała miejsce poprzedniego dnia.
- Po prostu mam szczęście do takich facetów - marudziła zrezygnowana.
- Mnie się wydaje, że problem polega na tym, że sama nie do końca wiesz kogo szukasz - powiedział spokojnie brunet.
- Problem polega na tym, że nikogo - syknęła buntowniczo. - Wyrosłam z marzeń o wielkiej miłości. Konstanty skutecznie mnie z niej wyleczył. Ja się po prostu do tego nie nadaję.
- To, że twoje małżeństwo ciężko było zaliczyć do szczególnie udanych, nie oznacza, że masz być sama przez resztę życia.
- Lisku zrozum, zdołałam ułożyć sobie swój świat. Jest mi dobrze tak jak jest. Nie mam ochoty tego zmieniać, a tym bardziej nie zamierzam tego robić dla jakiegoś tam faceta - odparła zielonooka. - Was trzeba sobie wychować. Jestem na to za stara.
- Wypraszam sobie - oburzył się jej rozmówca. - Jestem słodki, uroczy, bardzo dobrze wychowany i…
- Niezwykle skromny - dokończyła, uśmiechając się lekko.
- To też.
- Takie z ciebie “marzenie każdej z nas”, a jednak mieszkasz jedynie z kotem - zakpiła. 
- Nie moja wina, że kobiety nie są w stanie docenić licznych zalet, które posiadam - westchnął Lisowski. - A Ty powinnaś uświadomić Dorotę, że nie życzysz sobie kolejnych “randek w ciemno”- dodał.
- Myślisz, że nie próbowałam? - burknęła pod nosem. - Moja siostra nie przyjmuje do wiadomości, że mogę czuć się spełniona bez gacha u boku.
- Więc następnym razem, po prostu nie idź.
- Chyba w końcu będę musiała tak zrobić. Może wtedy coś do niej dotrze - rzekła ponuro- Jak idzie sprzedaż twojego bestsellera? - zapytała, nagle zmieniając temat.
- Bardzo śmieszne - sarknął mężczyzna. - Dobrze, tylko nie mogę się dogadać z wydawcą w sprawie dodruku. Ten człowiek doprowadza mnie do szału. Najpierw dwa miesiące czekałem na korektę, która pierwotnie miała zająć dwa tygodnie, a teraz to.
Rozmowy o pracy pochłonęły większą część ich wspólnie spędzonego wieczoru. Ku uciesze Zoyi, temat nastolatka już nie wrócił. Mając nadzieję, że nigdy więcej nie spotka chłopaka, blondynka skupiła się na spotkaniu z przyjacielem, który rzadko miał dla niej czas. Rosnąca popularność sprawiała, że przybywało mu obowiązków.
Było już mocno po dwudziestej trzeciej, kiedy weszła do kamienicy, w której mieszkała. Właśnie szła po schodach, gdy usłyszała, jak drzwi mieszkania na ostatnim piętrze trzaskają z hukiem i ktoś z impetem zbiega w dół. Po chwili minął ją chłopak, który nawet na nią nie spojrzał i pognał dalej. Dobrze go znała. Był to Dominik, najlepszy kolega Kostka. Zoya przyspieszyła kroku. Po chwili znalazła się w przedpokoju i ściągając buty weszła w głąb pomieszczenia. Jej syn stał przy oknie i zaciskając palce na zasłonie wpatrywał się w szybę. Podeszła do niego powoli i delikatnie położyła mu dłoń na ramieniu.
- Co się stało? - zapytała łagodnie.
- Nic - odparł Kostek, drżącym głosem. - Nie chcę o tym rozmawiać.
- Rozumiem. Jakbyś zmienił zdanie…
- Wiem mamo, dziękuję - przerwał jej i udał się do swojego pokoju, starannie zamykając za sobą drzwi.
Zoya westchnęła ciężko. Miała swoje podejrzenia związane z tym, co mogło się wydarzyć pomiędzy jej dzieckiem a Dominikiem. Od jakiegoś czasu przeczuwała, że Kostek wykona jakiś ruch. Jednak nie naciskała na rozmowę. Rozumiała jak ciężkie dla chłopaka w jego wieku może być odkrywanie, że jest inny niż jego rówieśnicy. Być może pewnych rzeczy nastolatek nie był jeszcze gotowy przyznać sam przed sobą. Pomimo tego, że bardzo się o niego martwiła i chciała by wiedział, że ma jej pełną akceptację i wsparcie, cierpliwie czekała, aż sam do niej przyjdzie.
Zanim udała się do łazienki by wykonać ostatnie czynności higieniczne przed pójściem spać, zjadła pół kiełbasy znalezionej w lodówce, aby uzupełnić braki mięsa po wegańskiej kolacji z Tomaszem.
Zasypiając, nie pamiętała już o całej tej sprawie związanej z bezczelnym małolatem.

Tymczasem Michał Krzemiński był bliżej niż ktokolwiek by podejrzewał. Mieszkał na osiedlu sąsiadujących z tym, na którym znajdował się dom Zoyi. Mimo, że była już niemal północ, nastolatek nie był w stanie zmrużyć oka.
- I tak będziesz moja - mruczał pod nosem. - I tak będziesz moja… Jestem debilem! - szepnął z rozpaczą, zasłaniając twarz rękoma.
Niezależnie od tego, jak długo się nad tym zastanawiał, nie był w stanie zrozumieć dlaczego wypalił coś takiego do nieznajomej kobiety. Widać było, że jest starsza od niego i, że mocno ją zaskoczył swoim zachowaniem. Nic dziwnego. Sam był w niezłym szoku. Taka śmiałość wobec dziewczyn nie leżała w jego naturze. Należał do elitarnego grona introwertyków. Prócz kilku kumpli, z którymi trzymał się od dziecka, Michał raczej stronił od ludzi i nie szukał ich towarzystwa. Czas najchętniej spędzał w swoim pokoju, całymi dniami tworząc podkłady do rapowych utworów, które następnie nagrywał ze swoim przyjacielem Krzyśkiem.
Unikanie ludzi nie było wynikiem niechęci, lecz strachu. Wbrew pozorom był bardzo wrażliwy i mocno przeżywał każde niepowodzenie. Bał się braku akceptacji i zrozumienia.
Teraz leżał na łóżku w swoim pokoju i wpatrując się w sufit nie mógł przestać myśleć o ślicznej blondynce. Nazywała się Zoya. Wiedział to od swojej siostry.
- Imię tak piękne, jak ona sama. Żebyś ją widział - powiedział, czując jak jego serce przyspiesza za każdym razem, gdy przypominał sobie twarz nieznajomej. - Jest taka urocza, ale wiesz, przy tym nie brakuje jej charakteru. Jak mały kotek ze słodkim pyszczkiem i ostrymi pazurkami. Oj dałbym się jej podrapać - dodał i gdy tylko zrozumiał sens swoich słów poczuł, jak się czerwieni. - Słyszysz co ja wygaduję?! Totalnie mi odbija gdy o niej myślę!
Odpowiedziała mu cisza. Trudno spodziewać się odezwy, gdy twoim rozmówcą, a raczej niemym słuchaczem jest niezbyt towarzyski chomik. Klusek był tłuściutkim stworzeniem mieszkającym w niezbyt dużym pokoju Michała i niezależnie od swojej woli stanowił dla nastolatka coś na kształt żywego pamiętnika. Chłopak mówił do niego dużo i często, co nieraz pomagało mu się uspokoić i zastanowić.
W pomieszczeniu panowała ciemność, która ograniczała pole widzenia czarnowłosego do dostrzegania zarysów klatki stojącej na komodzie pod ścianą. Jednak to wcale nie przeszkadzało mu zwracać się do zwierzęcia, które najpewniej w tej chwili przekopywało trociny w poszukiwaniu resztek orzechów, za nic mając sercowe rozterki swojego opiekuna.
- Muszę ją jeszcze zobaczyć - westchnął, odwracając się na bok i wtulając twarz w poduszkę.
Nie miał pojęcia dlaczego i jak, ale czuł, że ta potrzeba jest w nim silniejsza niż strach przed odrzuceniem czy wrodzona nieśmiałość.
Na jego drodze pojawił się ktoś, o kim nie był w stanie zapomnieć. Mimo, iż stronił od ludzi, a tym bardziej od dziewczyn, które wydawały mu się zbyt skomplikowane by zawracać sobie nimi głowę. Miał za sobą trzy nieudane związki i żaden z nich nie był wart wspominania, zwłaszcza, że o nie nie zabiegał. Rówieśniczki miały do niego słabość, ponieważ był nie tylko przystojny, ale również dość trudny do zdobycia, co wyjątkowo je przyciągało.
Niestety bał się zaangażować, co zazwyczaj kończyło się szybkim zniechęceniem i zerwaniem ze strony nastolatki.
Jednak tym razem wszystko było inaczej. Pierwszy raz w życiu, to Michał chciał zdobyć kobietę. W jego głowie zrodził się pomysł jak tego dokonać i wbrew własnej naturze wiedział, że nie spocznie, dopóki lepiej nie pozna urodziwej artystki z pracowni ceramicznej.

2 komentarze:

  1. Uuuuuu..... Pojawia się nowa postać, fajnie :) Czyżby Kostek przeżył rozczarowanie, czy raczej zawód miłosny? Biedny chłopiec, ja mogę przytulić :)
    No ja rozmyślania i to do chomika, dobry pamiętnik, tylko trzeba karmić :P
    Czekam z niecierpliwością na rozwój... :)
    Super, że piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie byłabym sobą, gdyby Kostek był inny niż jest ;)
    Chomik idealnym powiernikiem ludzia jest!
    Dziękuję! ;) Też się cieszę, że wróciłam ;)

    OdpowiedzUsuń